Ludzie to są dziwni w swoim puryzmie językowym.
Co i rusz spotykam się z uwagą, że zwrot „wzajemna współpraca” jest niepoprawnym, i że wstyd! i hańba! I że szczególnie lubujący się w tym haśle nasi kochani politycy powinni się wstydzić…
A mnie śmieszy to święte oburzenie, co i rusz pojawiające się na różnych forach internetowych, gdy schodzi na temat poprawności językowej. Dlaczego mnie śmieszy? Bo jak raz politycy mówią całą prawdę i tylko prawdę, to są nękani przez różnych rosłych i domorosłych polonistów.
A wystarczy spojrzeć do słownika PWN, żeby dowiedzieć się, że współpraca to:
3. «działalność prowadzona na czyjeś zlecenie, wiążąca się ze zdradą lub z działaniem na czyjąś niekorzyść»
Czymże więc może być „wzajemna współpraca”?
No czym?
To już pozostawię bez komentarza…